Instagram

Translate

niedziela, 19 stycznia 2014

Między Londynem a Mediolanem

Tym razem znalazłem staryą opowieść z lotu pomiedzy Mediolanem a Londynem ... Jeszcze orginalny tekst z błedami ort za ktorymi wszyscy tak tęsknią :D hehehehhehhhe
Nie będe już przeciągał wstępu bo to szkoda czasu ,choć generalnie w Paryzu mam go i tak aż nadmiar :) heheh

MIłej Lekturki :D 


„Mediolaniei back to London”

Jak zaówarzyliście na moim fb ostatnio doścczesto zmienia sie informacja odnośnie pobytu obiecnego miejsca zamieszkania . Tak tak wiele mi się lata ostatnio , a to z Marsyli do Londynu a to z Londynu do Mediolanu , teraz napisze o tym jak wrociłem z Mediolanu do Londynu .
Wczorajszy pobyt w Mediolanie był wyjątkowo trudny z 2 przyczyn:
1. Był to dzień po imprezie urodzinowej ,wiec kacora nie zabrakło
2 .Był to dzień jednej z ciekawszych moich prac gdyż robiłem shooty do Ermenegildo Zegna

Koniec końców praca skończyła się pozytywnie clijent był happy.

Mimo  ogromnego kaca i zmeczenia w pracy muiałem starać się być bardzo wypoczęty by nie podpośc sobie wpływowym klientom , było to nielada wyzwanie i sprawiło mi ogromną trudnośc we wszystkim co robiłem :D ale dałem rade. Do domku wrociłem około godziny 17 by się spakować i się porzegnać z chłopakami którzy ciągle jeszcze odsypiali wczesniejszaimpreze. Spakowałem się i ruszyłem w droge na autobus na lotnisko … wszystko szło jak spłatka aż do momentu gdy w Mediolanie nie rozszalała się OGROMNA ULEWA która pozalewała niektóre stacje metra ,wiec czekałem na metro 25 minut ;/ no ale jakby tego było mało moje wspaniałe tenisówki ze starości dzięki nadmiarowi wody straciły podeszfehehehhehe więc możecie sobie wyobrazić takiego flusia jak ja zasówającego w bucie bez podeszfy na lotnisko , ludziska dokoła mieli nielada ubaw . No gdy już doszedłem szczęśliwy do autobusu jadącego na lotnisko będąc święcie przekonany że w kieszeni mam 10 euro w papierku + xx euro w monetach podchodzę do kierowcy i proszę go o bilet . 9.90euro wyciągam szczęśliwy zwinięty banknot z kieszeni i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się iż były to funty … fuck !! gdy przeliczyłem wszystkie klepaki okazało się ze mam 8.40 euro . zapytałęm ładnie czy mi pan opuści na co on odrzekł że nie nie opuści ale nie ma problemu mogę dac mu 10 funtów :D heheh cwaniak , wyśmiałem go troszkę nie kultularnie i zapytałem gdzie jest bankomat , wskazał mi kantor i powiedział ze za 10 minut odjazd jest . Oczywisnie nie chciałem iscwymieniac funtów bo potem znowu miałbym problem w Londynie wiec pomiegłemszukac bankomatu , zajęło mi to około 15 minut wiec myśle sobie , a h**j pewnie już odjechał to skocze se na sniadanie do mc Donalda. Nawet się opłacało bo w kolejce poznałęm 3 bardzo łądnie Ukrainki to jeszcze chwila przyjemności z rozmowy była i nie powiem ze nie ale oczy tez miał czym się nacieszyć , szczególnie że miały z 160cm i wielkie dekoldy wiec z mojego 190cm trudno było skupić się na rozmowie czekając na cheesburgera, no gdy doszedłem spowrotem do miejsca odjazdu autobusów trochę się zdziwiłem bo ten typ co go delikatnie wyśmiałem nadal tam stał … nie wiem czy dla Włochów 10 min =25 min ale cóz , wszedłem wiec jeszcze raz tym razem kupiłem bilecik i pojechałem na lotnisko. Na lotnisku jak to na lotnisku ,domyślać się możecie że odprawa jedna druga do samolotu i narka … ale nieeenieeenieee , wkońcu nazywam się Szałański :D
Kac dalej męczył a zmęczenie doskwierało niemiłosiernie . Nie wiem czemu ale kręciłem się po lotnisku w poszukiwani bramki jak smród po gaciach i nie mogłem jej znaleśc :D okazało się ze była po prostu piętro niżej LOL . 
No gdy już udało mi się dojść do poczekalni przed moją bramką chciałęm sobie kultularnie usiąść na ławce i poczekać gdyż miałem 1,5godz do odlotu . Pare minut potym usiadł kołomnie łysy włoski koksik cały w z kolczykiem w uchu (trochę przypominający ochroniazy w tanich clubach , nie był mięśniakiem ale był po prostu górą miesa ) hehe więc nie powiem że zrobiło mi się ciasno bo z jednej strony sciana  , z drugiej „krowa” to mnie tak zblokowało trochę .  No ale byłem tak zmeczony ze miałem wszystko w dupie . Walczyłem z tym by moja głowa utrzymwywała się na szyji ale niestety grawitacja byłą w tym dniu wyjątkowo silna XD 
Nie było by nic złego w tym że sobie przysnołem , no ale niestety jakos tak mnie dziwnie zarzuciło że zasnołem opierając się o ramie owej „krowy” hehe i to był błąd , bo pan od razu zrobił mi taką pobutke że od sciany dobiłem się dwa razy :D wyjaśnianie tego że nie jestem homoseksualny zajęło mi około 30 minut , ale powiodło się i nawet się z nim skumplowałem xD Niech mi tera ktoś w Mediolanie podskoczy to mam swoja mafie tam ,nikt mi iphonatera nie zapiepszy bo moi ludzie się tym zajmahahaahahha
No ale niestety to nie było koniec przygód na lotnisku . gdy na ostatniej odprawie już przed samym wejściem na pokład samolotu (tam gdzie pani odrywa ci połowe biletu i potem wchodzisz już do samolotu) oczywiście tez nie obeszło się bez problemów … przyznam ze akurat pierwszy raz miałem problem z tym ze było coś źle zabookowane czy nie wiem co . w każdym razie gdy zeskanowali mój bilet zapaliła im się czerwona lamka …shit… Babka pyta się mnie czy mam jakiś inny dokument torzsamosci poza ID . Ja mowie ze nie , nie wyczaruje jej przecież teraz paszportu . Zapytała o jakiekolwiek dokumenty gdzie jest jeszcze moieimie i nazwisko , dalem wiec jeszcze karte kredytową , i prawojazdy . podzwonili podzownili i kazali mi poczekać na celników … Gdy wszyscy ludzie weszli już do samolotu i zostałęm sam przyszło 4 celników z psem heheh przetrzepali mnie całego pies obwąchał jak burą sukę , posprawdzali i dokumenty baaaaardzo dokładnie pozadawali milion pytań , i wkoncu puścili do samolotu . Totalnie nie mam pojęcia oco im chodziło , ale trochę się dziwnie czułem .

Samolot miał odlecieć o 22.30 , była pogoda jak to po burzy , lekkie chmurki i wiatr . PRZYSIĘGAM WAM ŻE NIGDY W ZYCIU NIE MIAŁEM PIĘKNIEJSZEGO LOTU(startu) NIŻ TEN WCZORAJ ponieważ wczoraj była pełnia księżyca i świecił naprawdę Baaardzo intensywnie … więc najpierw przez okno widziałem miliardy swiateł oświetlających miasto a nad sobą siwo szare chmurki przez które przebijały się promienie księżyca , PIĘKNIE TO WYGLĄDAŁO , potem samolot  przebijał się przez te chmury i jak wzleciał ponad nie to dosłownie czułem się jak Harry Potter … w samolocie wyłączyli specjalnie swiatła i ludzie mogli podziwiać to niesamowite piękno … Bajka … kołomnie OOOGROMNY nieziemsko jasny księżyc który było widać tak wyraźnie że nawet ślepy ja się tym delektowałem , podemną deszczowe chmóryosiwtlone jego blaskiem , scenografia wyciagnieta jak z jakiegoś filmu , a dokoła seeeetki milionów gwiazd , i droga mleczna , po prostu czułem się jak astronauta , naprawdę nigdy nic piękniejszego na swiecie nie widziałęm , nawet nie jestem w stanie tego opisac słowami . I ta droga mleczna … ahhhhhhhhh
No po 10 minutach oczywiście musieli zapalić swiatła w samolocie by zacząć sprzedawacjakiespiepszone zdrapki ;/////

Ale wtedy to już poszedłem w głęęęboki sen , o czym śniłem to wam nie powiem ale obudziłem się niestety nie przez lądowanie …. Obudziły mnie migające w samolocie światełka i pan trzymający żółtą maske w ręku i podający mi ja bym ją ubrał , i oczywiście mega wielkie turbolęcje samolotu … tak tak pierwszy raz w zyciu w samolocie przerzyłem tak wielkie turbolęcje że aż musieliśmy pozakładać maski gdyż ciśnienie w kabinie gwałtownie spadło . CZADZIK . zabawa trochę jak w kinie 4D , tylko że bardziej zesranym się jest ? okadzało się że wpadliśmy w jakąschmurke deszczową i tam nas trochę pozawiewało . 

No naszczęscie wszystko skończyło się git , wylądowałęm cały i zdrowy w lądynie i pojechałem do domu , hmmmmyśle sobie , kurde nie będę wydawał kasy na bilety , spierdzielam na gape , skitrałęm się w pociągowym kibelku i 40 minut i byłęm na Liverpookstreet a 25funtó w kieszeni nadal było . Gdy już szczęśliwy dojechałem autobusem (znowu zadarmo bo był wielki tłok) do domu i szczęśliwy że zaraz położe się spac w swoim wyrku , nagle co ja PACZE … jakiś niuniek spi sobie smacznie na moim łożu … Noszkuu** myśle sobie chyba zaraz go zabije , ale jakos nie miałem serca i poszedłem się kimać na kanape w kuchnie , zresztą byłem tak zmeczony ze nawet w kiblu pociągowym zasnołem wiec kanapa tez wygodna się wydawała. 


Op i oto cała historia powrotu z Mediolanu , wiem ze może nie jest tak smieszna i ciekawa jak poprzednie , ale cóz? nie oczekujcie cudów odemnie , az tak bardzo mocno ciekawego zycia to nawet ja mieć nie mogę heheh


W ŚWIAT BEZ GROSZA < archiwum>

W ŚWIAT BEZ GROSZA < archiwum> 

Całkeim niedawno byłem w Marsylli … Baaaardzo bardzo mile spędzony czas , w gronie wspaniałych ludzi których tam poznałem i dość mocno rodzinnej atmosferze.
Byłem na 5-o dniowym festiwalu mody zwanym „ ...”niepamietam . Jak na Francje przystało wszystko było bardzo profesjonalnie przygotowane i  dopięte na ostatni guzik. Jedzenia zawsze mielismy pod dostatkiem picia także. Więc jedyne moje wydatki jakie miałem to papierosy i % , co spowodowało ,że zupełnie nie zwróciłem uwagi kiedy skończyły mi się srodki na koncie. 
Samolot z Marsyli do Londynu miałem o 9 rano ale lotnisko było oddalone o 2 godziny drogi od Hotelu wiec wyjechać musiałem około godziny 5 . Oczywiście nie nazywałbym się Szałański jakbym miał odpuścić sobie last party w Francji … przed wyjściem stwierdziłem „Nie no dzisiaj wiele nie będę pił „ Jednak jak to ja nie dotrzymałem zabardzo swojej obietnicy . Zabawa była nieziemska do 3 w nocy potem wszyscy grzecznie wrócili do Hoteli , hmmm no może nie zbyt grzecznie bo prawie wszyscy skorzystali z nadmiaru arkocholu no ale … :P
W hotelu oczywiście jeszcze 30 minutowy after musiał być !! potem grzecznie poszedłem do swojego pokoju … wpisuje kod do drzwi … wchodzę … a w moim łóżku „śpi” pewna kobieta z jakims fotografem … ja zrobiłem tylko wielkie oczy i wyszedłem zpowrotem na zewnątrz … akurat natrafiłem na grupe znajomych wracających do pokoju powiedziałem im jak wygląda sytuacja , no i dostałem zapro do innego pokoju by przekimać . Niestety Po tym jak w Mediolanie ukradli mi iphona ,więcej nie zabieram telefonów na impreze , tym razem tez tak było wiec mój telefon i jedyny budzik zostawiłem w pokoju . Poprosiłem wiec osobe u której nocowałem by ustawiła budzik dlac mnie bym nie zaspał … wszystko szło jak spłatka , położyłem się spać….

Obudziłem się o godzinie 9;00 czyli hmmm mój samolot właśnie wzbijał się w powietrze … ZAJEBISCIE … Schodze do swojego pokoju , a cała moja waliska i wszystko co miałem w pokoju stoi „spakowane” a dokładnie Wypierdolone na korytarzu … grzecznie poskładałem swoje rzeczy i poszedłem szukac osoby która była odpowiedzialan za modeli . Znalazłem Sophi … pierwsze co powiedziała jak mnie zobaczyła to było „ O BORZE TY TEZ ZASPAŁES NA LOT „ heheheh okazało się ze nie byłem jedyny :P w rezultacie 6 osoby jeszcze były w takiej samej sytuacji ? hehe (jednej ciagle szukali jak już na lotnisko na kolejny lot wyjeżdżałem heheh) o 14 dalej nie wiedzieli gdzie jest jeden z modeli ! hehehe . Mi dali nowy pokoik na te pare godzin zanim przebukują bilet itp. No jak już znalazłem się na lotnisku zaczełem trzeźwieć i uświadamiać sobie czego mogłem nie wziąć z pokoju … i niestety nie myliłem się. W pokoju głupie babsko nie spakowało mi Ładowarki do aparatu i słuchawek do iphona ;/ Napisałem info by wysłali mi to do Londynu jak znajda , ale on stwierdziłem ze szkoda kasy bo oni zaraz by pociagneli z wypłaty za przesyłke a podrube na allegro za 50 zł kupie …. A przebookowanie lotu kosztowało więcej niż sam lot :D heheh i tez zostało pociagniete z wypłaty ... . 
Naszczęście poznałem wielu wspaniałych ludzi będąc tam , miedzy innymi Daphné Mathieu, Cheyenne Noel, Juline Zb i Claire Chevallier. Napisałem szybkiego smsa do Daphne a ona dzisiaj odzyskała wszystkie moje rzeczy !!! CZYŻ NIE JEST KOCHANA ? :*** Miss … 

A wracając do opowieści… Gdy już udało mi się dostać do samolotu to wszystko było wspaniale aż do momentu wylądowania w Lodynie gdzie uświadomiłem sobie … ok i co teraz :D problem polegał na tym że na koncie nie miałem więcej niż 5 zł , w portwelu tylko 5 funtów (bo zbieram pieniążki z całego swiata i akurat z Londynu tez miałem po ostatnim razie) no i … no i to tyle … a bilet na pociąg z Lotniska do Lodynu kosztuje … 25 funtów (lol 25*5zł=125zł za sam dojazd do miasta IDIOTYZM) … no wiec w desperacji stwierdziłem ,że …. Że totalnie nie mam pomysłu co zrobić i zacząłem chodzić po lotnisku i szukać szczęścia heheh w sumie nic mi do roboty nie zostało … gdy się już zmęczyłem poszedłem do ubikacji i …. Jeb wchodzę do kabiny a tam za kibelkiem czeka sobie na mnie 30 euro :D hehehehehee myślałem że umre ( GŁUPIE SZCZĘŚCIE SZAŁAŃSKIEGO NIE OPUSZCZA) od razu biegłem do pierwszego lepszego kantora i pani mi powiedziała ze dostane za to 18.64 … na co powiedziałęm jej ze chce się targować bo potrzebuje na bilet … pogrzebałem jeszcze po kieszeniach i z resztek drobniaków euro uzbierałęm jeszcze 6.30 … pani dała mi za ładne oczy 25 funtów i kazała spadać ( bo teorytycznie kantory nie wymieniają montet) wiec szczęśliwy Tomaszek wsiadł do pociągu i pojechał do miasta myśląc ze to koniec jego problemów …. Wysiadłem na stacji Victoria (2 stacje oddalonej od mojej agencji , a ze nie miałem juz za co jechać metrem musiałem zasuwać z buta do agencji …. Zajęło mi to jakieś 1,5 godzin bo bez mapy z 23 kilowym bagażem + podręcznym się musiałem tułac po Londynie milion razy się zgubic ale w końcu dotarłem … dzwonie … iii …. I kurva dupa :D agencja zamknieta!! trallaaa … wyciągam telefon i … i dupa bateria siadłą!! tralaaa i tak oto poraz kolejny znalazłem się w czarnej dupe bo nie miałęm telefonu nie wiedziałem gdzie mieszkam nie miałem kasy ani nic …. Usiadłem sobie na krawężniku i doszedłem do wniosku ze w jeden dzień mogłem być prawdziwym bezdomnym juz dwa razy  :) Najpierw na lotnisku żebrać kase a teraz spać pod mostem spac xD ... ale Nieee nie Tomek sie tak łatwo nie poddaje  i znowu musiałem kminic co zrobić i gdzie jest moje GŁUPIE SZCZESCIE JEST TYM RAZEM … i o wykminiłem … postanowiłem dojechać do Mieszkania w którym ostatnio mieszkałem … problem polegał tylko na tym że ja byłem na stacji Victoria a mieszkałem daleko za stacją Hoxton … czyli totalnie druga część Londynu … wtedy nagle oświeciło mnie żę mam 5 funtów z kolekci swojej pieniedzy ze swiata :D heheh YOUPI … pobiegłem na metro by kupić bilet …. Bilet na jeden przejazd metrem kosztuje 4.30 ( ich naprawdę pojebało) myślę sobie OOO NIEEEE …. Ryzyk fizyk i kupiłem bilet dla dziecka :D hehe dzięki temu miałem jeszcze 2.60 reszty , a bilet potrzebowałem tylko poto by przejść przez bramki jakos :D … no naszczescie wszystko się udało trafiłęm na stacje na ktrej powinienem być … ale miałęm z tamtąd jeszcze jakies 7 przystankó autobusem … była godzina 22 w dodatku zaczoł padać deszcz , a ja z walizami ;/ do wyboru miałęm albo nic nie jeść tego dnia i pojechać autobusem albo isc piechotą zjeść jakąskanapeczke i meczyc się w taka ulewe ;/ wybrałem oczywiście autobus … gdy podjechał numer 55 elegancko wsiadłem (w lodnynie nigdzie nie da się jezdzic na gape … bo Kierowca od razu kontroluje bilety … wsiadasz tylko przednim wejściem , nie ma bata jechać na gape) no wiec wchodzę podchodzę do pana kierwowcy i mówie ze chce bilet … ale miły starszy pan kiwną głową na znak „DOBRA DOBRA IDŹ JUŻ „ usmiechnołem się podziekowałęm i poszedłem , moje GŁUPIE SZCZESCIE poraz kolejny mnie nie opuściło !! jak wysiadałem pan jeszcze krzyknoł że ma dzisiaj dobry dzień !
 hehe wiec jak zwykle wyszło na moje … bo stać mnie było na jedzonko a nie musiałem isc piechotą … niestety wsyztkie sklepy już były zamknięte wiec w rezultacie i tak nic nie jadłem … 

No i zaczynał się następny dzień … ja nie miałem już kasy by dojechać metrem do agencji , a głupio było mi prosić kogoś z lokatorów by mi pożyczyli ;/ postanowiłem pojechać autobusem jakos … wbijam na gogle map wpisuje adresy i udało mi się znaleśc trase autobusem i piechotą a z boku Czas podróży 1,45godz …. Myślęsobie no to świetnie … o 11 miałem pierwszy casting a była godzina 9.55,a jeszcze musiałęm dojechać do agencj …. No ale co zrobić … wyszedłem z domu i lece na przystanek … na przystanku nagle zorientowałem się ze zostawiłem w domu zdjęcia do książki …(bez tego nie ma poco nigdzie isc a już na pewno na castingi ) wiec apiac na zad do domu po booka. No a pod odmem znowu zoriętowałem się , że nie mam kluczy od odmu bo wczoraj już włąsciciel spał a dzisiaj go nie widziałęm wiec nie miał kiedy mi przekazać . ehhh no to co …. Dzwonek i napierdalamy może ktoś w domu jest ? po chwil JEB …. Otwiera mi włąsciciel. (ostatnio bardzo mnie polubił jak tu mieszkałem wiec był bardzo szczęśliwy jak mnie zobaczył) wyjaśniłem mu cała sytuacje i Historie … po czym on pwoeidział ze włąsnie jedzie do pracy to może mnie podwiesc autem kawałek … hehehhe No i poraz kolejny GŁUPIE SZCZĘSCIE … po drodze jeszcze kupił mi kawe i dał 10funtów na bilet i wysadził na stacji metra z którego miałem bezposednio do agencji … dzięki czemu w agencji byłem dokładnie o 11 rano . lollll :D:D heheheh oczywiście nie nie obeszło się bez zjebki od :D wszystko wyjaśniłem ale jakby nie było na casting się spóźniłem  … oczywiście dostałem pieniążki zrobili mi booka ze zdjęc , po czym nagle zadzwonił do niej Clijent i się zapytał dlaczego model nie przysedł dzisiaj na casting ( okazało się ze byłem już wcześniej upatrzony , i chciał mnie zobaczyć na zywo ) … Rebeca wszystko mu wyjaśniła … i … i powiedzili ze czekaja na mnie ciagle i bym przyjechał teraz ! hehehehe … potem jeszcze powiedziałem Rebece ze nie mam zadnych adresów na castingi i mapy , wiec jak może to niech mi wydrukuje mapki z gogle i adresy … wydrukowała mi 3 kartki adresów na 3 castingi i 2 mapki na casting bo nie pamiętałem gdzie są te ulice …. Schowałem sobie tylko tą karteczkę do kieszeni i czekałem na mapki … w rezultacie zabiegany ja wyszedłem z agencji i nie wziiołem adresów na 2 pozostałe castingi ani map … NO MYŚLAŁEM ŻE SZLAK MNIE TRAFI !! PRZECIEZ JAKBYM WROCIŁ ZNOWU DO AGENCJI TO ONI BY MNIE TAM ROZSZARPALI :P hehe poszedłem na casting który adres miałem , i potem pojechałem do domu gdzie wpadłem na pomysł ze mój laptop posuszy mi za ipoda. Powłaczam sobie mapy i będę chodził z laptopem pod pachą.  no tym za pierwszym razem wszystko zadziałało i w rezultacie zrobiłem wszystkie castingi i wszyscy byli szczęśliwi. Uffff