W ŚWIAT BEZ GROSZA < archiwum>
Całkeim niedawno byłem w Marsylli … Baaaardzo bardzo mile spędzony czas , w gronie wspaniałych ludzi których tam poznałem i dość mocno rodzinnej atmosferze.
Byłem na 5-o dniowym festiwalu mody zwanym „ ...”niepamietam . Jak na Francje przystało wszystko było bardzo profesjonalnie przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Jedzenia zawsze mielismy pod dostatkiem picia także. Więc jedyne moje wydatki jakie miałem to papierosy i % , co spowodowało ,że zupełnie nie zwróciłem uwagi kiedy skończyły mi się srodki na koncie.
Samolot z Marsyli do Londynu miałem o 9 rano ale lotnisko było oddalone o 2 godziny drogi od Hotelu wiec wyjechać musiałem około godziny 5 . Oczywiście nie nazywałbym się Szałański jakbym miał odpuścić sobie last party w Francji … przed wyjściem stwierdziłem „Nie no dzisiaj wiele nie będę pił „ Jednak jak to ja nie dotrzymałem zabardzo swojej obietnicy . Zabawa była nieziemska do 3 w nocy potem wszyscy grzecznie wrócili do Hoteli , hmmm no może nie zbyt grzecznie bo prawie wszyscy skorzystali z nadmiaru arkocholu no ale … :P
W hotelu oczywiście jeszcze 30 minutowy after musiał być !! potem grzecznie poszedłem do swojego pokoju … wpisuje kod do drzwi … wchodzę … a w moim łóżku „śpi” pewna kobieta z jakims fotografem … ja zrobiłem tylko wielkie oczy i wyszedłem zpowrotem na zewnątrz … akurat natrafiłem na grupe znajomych wracających do pokoju powiedziałem im jak wygląda sytuacja , no i dostałem zapro do innego pokoju by przekimać . Niestety Po tym jak w Mediolanie ukradli mi iphona ,więcej nie zabieram telefonów na impreze , tym razem tez tak było wiec mój telefon i jedyny budzik zostawiłem w pokoju . Poprosiłem wiec osobe u której nocowałem by ustawiła budzik dlac mnie bym nie zaspał … wszystko szło jak spłatka , położyłem się spać….
Obudziłem się o godzinie 9;00 czyli hmmm mój samolot właśnie wzbijał się w powietrze … ZAJEBISCIE … Schodze do swojego pokoju , a cała moja waliska i wszystko co miałem w pokoju stoi „spakowane” a dokładnie Wypierdolone na korytarzu … grzecznie poskładałem swoje rzeczy i poszedłem szukac osoby która była odpowiedzialan za modeli . Znalazłem Sophi … pierwsze co powiedziała jak mnie zobaczyła to było „ O BORZE TY TEZ ZASPAŁES NA LOT „ heheheh okazało się ze nie byłem jedyny :P w rezultacie 6 osoby jeszcze były w takiej samej sytuacji ? hehe (jednej ciagle szukali jak już na lotnisko na kolejny lot wyjeżdżałem heheh) o 14 dalej nie wiedzieli gdzie jest jeden z modeli ! hehehe . Mi dali nowy pokoik na te pare godzin zanim przebukują bilet itp. No jak już znalazłem się na lotnisku zaczełem trzeźwieć i uświadamiać sobie czego mogłem nie wziąć z pokoju … i niestety nie myliłem się. W pokoju głupie babsko nie spakowało mi Ładowarki do aparatu i słuchawek do iphona ;/ Napisałem info by wysłali mi to do Londynu jak znajda , ale on stwierdziłem ze szkoda kasy bo oni zaraz by pociagneli z wypłaty za przesyłke a podrube na allegro za 50 zł kupie …. A przebookowanie lotu kosztowało więcej niż sam lot :D heheh i tez zostało pociagniete z wypłaty ... .
Naszczęście poznałem wielu wspaniałych ludzi będąc tam , miedzy innymi Daphné Mathieu, Cheyenne Noel, Juline Zb i Claire Chevallier. Napisałem szybkiego smsa do Daphne a ona dzisiaj odzyskała wszystkie moje rzeczy !!! CZYŻ NIE JEST KOCHANA ? :*** Miss … A wracając do opowieści… Gdy już udało mi się dostać do samolotu to wszystko było wspaniale aż do momentu wylądowania w Lodynie gdzie uświadomiłem sobie … ok i co teraz :D problem polegał na tym że na koncie nie miałem więcej niż 5 zł , w portwelu tylko 5 funtów (bo zbieram pieniążki z całego swiata i akurat z Londynu tez miałem po ostatnim razie) no i … no i to tyle … a bilet na pociąg z Lotniska do Lodynu kosztuje … 25 funtów (lol 25*5zł=125zł za sam dojazd do miasta IDIOTYZM) … no wiec w desperacji stwierdziłem ,że …. Że totalnie nie mam pomysłu co zrobić i zacząłem chodzić po lotnisku i szukać szczęścia heheh w sumie nic mi do roboty nie zostało … gdy się już zmęczyłem poszedłem do ubikacji i …. Jeb wchodzę do kabiny a tam za kibelkiem czeka sobie na mnie 30 euro :D hehehehehee myślałem że umre ( GŁUPIE SZCZĘŚCIE SZAŁAŃSKIEGO NIE OPUSZCZA) od razu biegłem do pierwszego lepszego kantora i pani mi powiedziała ze dostane za to 18.64 … na co powiedziałęm jej ze chce się targować bo potrzebuje na bilet … pogrzebałem jeszcze po kieszeniach i z resztek drobniaków euro uzbierałęm jeszcze 6.30 … pani dała mi za ładne oczy 25 funtów i kazała spadać ( bo teorytycznie kantory nie wymieniają montet) wiec szczęśliwy Tomaszek wsiadł do pociągu i pojechał do miasta myśląc ze to koniec jego problemów …. Wysiadłem na stacji Victoria (2 stacje oddalonej od mojej agencji , a ze nie miałem juz za co jechać metrem musiałem zasuwać z buta do agencji …. Zajęło mi to jakieś 1,5 godzin bo bez mapy z 23 kilowym bagażem + podręcznym się musiałem tułac po Londynie milion razy się zgubic ale w końcu dotarłem … dzwonie … iii …. I kurva dupa :D agencja zamknieta!! trallaaa … wyciągam telefon i … i dupa bateria siadłą!! tralaaa i tak oto poraz kolejny znalazłem się w czarnej dupe bo nie miałęm telefonu nie wiedziałem gdzie mieszkam nie miałem kasy ani nic …. Usiadłem sobie na krawężniku i doszedłem do wniosku ze w jeden dzień mogłem być prawdziwym bezdomnym juz dwa razy :) Najpierw na lotnisku żebrać kase a teraz spać pod mostem spac xD ... ale Nieee nie Tomek sie tak łatwo nie poddaje i znowu musiałem kminic co zrobić i gdzie jest moje GŁUPIE SZCZESCIE JEST TYM RAZEM … i o wykminiłem … postanowiłem dojechać do Mieszkania w którym ostatnio mieszkałem … problem polegał tylko na tym że ja byłem na stacji Victoria a mieszkałem daleko za stacją Hoxton … czyli totalnie druga część Londynu … wtedy nagle oświeciło mnie żę mam 5 funtów z kolekci swojej pieniedzy ze swiata :D heheh YOUPI … pobiegłem na metro by kupić bilet …. Bilet na jeden przejazd metrem kosztuje 4.30 ( ich naprawdę pojebało) myślę sobie O
hehe wiec jak zwykle wyszło na moje … bo stać mnie było na jedzonko a nie musiałem isc piechotą … niestety wsyztkie sklepy już były zamknięte wiec w rezultacie i tak nic nie jadłem …
No i zaczynał się następny dzień … ja nie miałem już kasy by dojechać metrem do agencji , a głupio było mi prosić kogoś z lokatorów by mi pożyczyli ;/ postanowiłem pojechać autobusem jakos … wbijam na gogle map wpisuje adresy i udało mi się znaleśc trase autobusem i piechotą a z boku Czas podróży 1,45godz …. Myślęsobie no to świetnie … o 11 miałem pierwszy casting a była godzina 9.55,a jeszcze musiałęm dojechać do agencj …. No ale co zrobić … wyszedłem z domu i lece na przystanek … na przystanku nagle zorientowałem się ze zostawiłem w domu zdjęcia do książki …(bez tego nie ma poco nigdzie isc a już na pewno na castingi ) wiec apiac na zad do domu po booka. No a pod odmem znowu zoriętowałem się , że nie mam kluczy od odmu bo wczoraj już włąsciciel spał a dzisiaj go nie widziałęm wiec nie miał kiedy mi przekazać . ehhh no to co …. Dzwonek i napierdalamy może ktoś w domu jest ? po chwil JEB …. Otwiera mi włąsciciel. (ostatnio bardzo mnie polubił jak tu mieszkałem wiec był bardzo szczęśliwy jak mnie zobaczył) wyjaśniłem mu cała sytuacje i Historie … po czym on pwoeidział ze włąsnie jedzie do pracy to może mnie podwiesc autem kawałek … hehehhe No i poraz kolejny GŁUPIE SZCZĘSCIE … po drodze jeszcze kupił mi kawe i dał 10funtów na bilet i wysadził na stacji metra z którego miałem bezposednio do agencji … dzięki czemu w agencji byłem dokładnie o 11 rano . l
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz